Biała podłoga, białe
ściany, biała prycz i wypłowiała, kiedyś ciemnobrązowa szata niedbale
przewieszona przez równie białe krzesło. Wszystko sterylne i delikatnie,
utrzymane w najwyższym połysku przez roboty świątynne. Niebywałe, że jeszcze
nie zwariował... po dwunastu latach zajmowania tego okropnego, przyprawiającego
o nieprzyjemne ciarki na plecach pokoju. Słońce leniwie wpadało przez
okiennice, oświetlając bladym blaskiem profil przystojnego młodzieńca, zakopanego
starannie pod ciepłą, puchową kołdrą. Sen po dłużącej się miesiącami misji.
Tego potrzebował. Oczywiście niekoniecznie chciał spać tu, na twardym;
wypchanym resztkami posłaniu, boleśnie wbijającym się mu w plecy. Chciał być w
apartamencie. Tuląc do boku ukochaną, która zrządzeniem losu musiała być akurat
poza Coruscant, gdy jej mężczyzna wracał kompletnie wycieńczony i wypompowany z
energii do ostatniej iskierki. Małe, porzucone na szafce nocnej urządzenie
podskoczyło, wydając dźwięki tak okropne i tak znienawidzone, że po chwili miał
ochotę unieść pięść i roztrzaskać je na miliony małych kawałków. Dosłownie. W
praktyce tylko poderwał się z łóżka, spuszczając nogi i przetarł oczy
poranionymi dłońmi, tu i ówdzie zaklejonymi małymi regenerującymi plastrami.
Wyciągnął dłoń i przesunął palcami po dotykowym panelu małego ustrojstwa,
uciszając je niemalże natychmiast. Jak on nie znosił pobudek! Zwłaszcza, gdy
miał wstawać o szóstej nad ranem czasu standardowego tylko po to, by dodać
woli walki adeptom, którzy właśnie prowadzą sparingi. Przetarł twarz obiema
dłońmi, by następnie runąć do tyłu wprost na dziwnie miękkie poduszki,
uginające się pod ciężarem jego ciała. Tak bardzo nie miał ochoty wstawać.
Chciał tylko leżeć i odsypiać, rozkoszując się słodkim, słodziutkim snem. Ale
nie mógł. Niechętnie zwlekł się z łóżka, a proteza prawej dłoni boleśnie
poraziła go we wciąż cielesne ramię. Ból. Czuł go każdego dnia, ale nauczył się
z nim żyć. Jakby był częścią jego egzystencji. Bo był. Od pamiętnej walki na
Geonosis, podczas której niejaki Hrabia Dooku urządził sobie tester swojego
miecza świetlnego z jego prawej dłoni. Westchnął, jego umięśniona sylwetka
sprawiała wrażenie silnego, ale nie do przesady mężczyzny, podchodzącego
zapewne pod ideał wielu kobiet. Często usilnie próbował powstrzymać śmiech, gdy
któreś gruchotały i łobuzersko próbowały go przekonać do wspólnego drinka,
kolacji... lub bardziej niegrzecznej propozycji. Błyskawicznie wsunął spodnie,
pośpiesznie poprawiając nogawki, by wymigać się od bury Obi-Wana; ubrał koszulę
i narzucił szatę Jedi, wkładając następnie tradycyjne buty Rycerzy Światła.
Ziewnął, przeciągając dłonią po twarzy i przywołując z pomocą Mocy miecz
świetlny, przypiął go do pasa, gdy ten posłusznie wskoczył mu w dłoń. No cóż,
kolejny nudny dzień, pełen obowiązków i przywilejów... nic nowego.
Dotarł na miejsce jak zwykle
spóźniony niecały kwadrans, wpadając akurat w chwili walki dwóch Padawanów,
przedostatniej pary walczącej. Po cichu dołączył do Mistrza Yody i Obi-Wana,
stojących na podeście, uważnie obserwując ćwiczących adeptów. Kenobi posłał mu
pogardliwe spojrzenie, a jego usta wykrzywiły się w grymasie dezaprobaty. W
odpowiedzi otrzymał tylko krótkie wzruszenie ramion, bardzo typowe dla
Skywalkera.
– Nieodpowiedzialny ty jesteś, Skywalker. –
zachichotał Yoda w ten swój charakterystyczny sposób, zupełnie jakby mówił do
dziecka. – Kogoś, kto naprostuje Cię potrzebujesz. – pogroził mu pomarszczonym
palcem, wyraźnie zadowolony z rozgoryczenia młodego Jedi.
Obi-Wan spojrzał na niego zdezorientowanym
spojrzeniem; naprostować? Czyżby Yoda nagle chciał cofnąć o rangę
jego ekspadawana? Zielonoskóry uśmiechnął się ciepło, jak na wiekowego starca
przystało i lekceważąco wzruszył ramionami, stukając drewnianą laseczką o
posadzkę sali ćwiczebnej.
– Nie Ciebie, Obi-Wanie. – pokręcił głową, co
przy jego posturze wyglądało wprost uroczo. – Kogoś innego potrzebuje on.
Domyślasz się co na myśli mam, hmmm? – zaszczebiotał, widząc zmarszczone w
gniewie czoło młodego Anakina. Wyglądał tak dziwacznie! W takich chwilach
zawsze odruchowo wydymał dolną wargę, przypominając tym samym bezbronnego
dziewięciolatka, zabranego dwanaście lat temu z pustynnej Tatooine. Chłopiec
był niesfornym padawanem, jednak pod impulsywnością i bezmyślnością kryło się
wielkie, kochające serce, pełne empatii i współczucia. Anakin gwałtownie
podskoczył, wprawiając w osłupienie obu Mistrzów, czubek miecza adeptki musnął
tylko podeszwy jego butów; mało brakowało. Gdy opadł nietknięty, odwrócił się
by pouczyć dziewczynkę, ale zamiast ujrzeć młodą dziewięcio–, bądź
jedenastolatkę ujrzał starszą dziewczynkę, mającą pewnie około lat czternastu.
Płomiennorude loki spływały po jej drobnych ramionach, a zielone oczy
błyszczały, jakby przepraszając go za niezdarność właścicielki.
– Przepraszam... – szepnęła skruszona, wyłączając
ustawiony na najmniejszą moc miecz, po czym objęła się ramionami. – Nie
chciałam... to był wypadek. – zadarła głowę, spoglądając w jasnobłękitne oczy
dwudziesto–jednolatka.
Ujrzała jak unosi dłonie jakby w geście
kapitulacji, choć w tej sytuacji mogła to być jedynie wyrozumiałość. Odetchnęła
z ulgą, gdy niemy? – zadała sobie pytanie – Jedi przyciągnął jej
miecz świetlny i okręcił w dłoni popisowym gestem. Wyrwał się jej cichy
protest, ale on wyraźnie ją ignorując podrzucił miecz, dziwiąc się, że
padawanka po prostu nie przyciągnie cylindra, gdy zawisał w powietrzu. Znudzony
zabawą pchnął Mocą w jej stronę, wciskając rękojeść wprost w jej prawą dłoń, z
rozpostartymi palcami, tylko czekającymi by zacisnąć się na kojącym metalu.
– Niemożliwy z Ciebie człowiek... – rzuciła z
przekornym uśmiechem, odwróciła się, a fioletowe ostrze ożyło z
charakterystycznym brzęczeniem. Skywalker zmarszczył nos i odwrócił się do
Mistrzów, z wyraźnie filuternym uśmiechem, czającym się w kącikach jego ust.
– Co z nią jest nie tak? – spytał w przypływie
ciekawości, spoglądając za walczącą bez Mocy – jak mu się wydawało –
dziewczyną. Zielonoskóry Mistrz trzykrotnie zastukał w wypolerowaną posadzkę po
czym spojrzał w górę, bystrymi oczami śledząc ruchy ust Anakina.
– Słaba Mocą jest. Do oddziałów rolniczych
większość Mistrzów poleca ją wysłać. – grom z jasnego nieba opadł na Anakina
jak kowadło na postać z kreskówki. Oddziałów rolniczych? To najgorsze
upokorzenie, jakie mogło spotkać Jedi, dążącego do ideału. Ale co miał zrobić?
Jego głos tak naprawdę się nie liczył, wszyscy – a przynajmniej większość –
uważali go za rozwydrzonego dzieciaka, kompletnie niewartego poświęcenia kilku
minut. Od zawsze tak było... a on znosił to z pokorą... no może czasami...
trochę częściej niż czasami zdarzało mu się wypluć, co myśli o takim
traktowaniu. Nieświadomie zaczął zaciskać i prostować palce lewej dłoni, ze
wzrokiem wbitym gdzieś w daleki punkt, mieszczący się gdzieś za plecami
Mistrzów. Po chwili głębokich refleksji młodzieniec skinął głową i powiódł
wzrokiem po adeptach, biorących udział w turnieju.
– Czuję jej słabość. – szepnął trochę
zafrasowany. – Myślę, że... mają rację. Nadaje się głównie na rolnika...
– słowa z trudem wypływały z jego ust, stercząc w gardle jak ości wielkich ryb
kaminoańskich. Poczuł na sobie zaskoczone, przeszywające spojrzenie Obi-Wana.
Kto jak kto, ale Anakin powinien rozumieć, że nie każdy słaby Mocą adept musi
być słaby duchem Jedi. Tak jak Scout, padawanka świętej pamięci Jaya Maruka.
– Załóż ze mną się, Anakin. – przemówił Yoda
chrobotliwym głosem, postukując laseczką w podłogę.
Tup, tup, tup.
Nie doczekując się odpowiedzi od prawie cztery
razy wyższego młodzieńca Yoda postukał laską w kolano młodego Rycerza Jedi.
– Jeśli tylko chcesz, Mistrzu Yodo... O co
takiego? – zdobył się na niepodobną do niego pokorę, złożył ręce i
skłonił się lekko przed wiekowym Jedi, co przyprawiło o podejrzenia stojącego tuż
obok eksnauczyciela, obserwującego wnikliwie przepowiadanego Wybrańca.
– Jeśli Lucy przegra w ostatecznym pojedynku, do
oddziałów rolniczych ją wyślę, zgodnie z sugestią twoją. – wymruczał,
obdarzając go bystrym spojrzeniem zielonych, bagiennych oczu. Widząc zadowolony
uśmiech na twarzy ponad ośmiusetletniego Jedi zmarszczył czoło i ośmielił się
szybko rzucić pytanie.
– A jeśli wygra? – spytał niepewnie, a grymas na
twarzy zielonoskórego przyprawił go o chłód, ogarniający jego rozkołatane
nerwy. Wiedział już, że pożałuje za nim padła odpowiedź.
– Padawanem twoim zostanie. – rzucił, widząc jak
młodego Rycerza Jedi ogarnia wszechobecne otępienie.
_______________________________________________________
Pierwsza część pierwszego opowiadania. Wprawdzie
miały się pojawiać dopiero po skończeniu #1 bloga o SW, no ale cóż :)).
Rozdział dla Igi! Niech Moc będzie z Wami. :*
*Na podstawie: Yoda: Mroczne Spotkanie
Yeah, doczekałam się. ^^ I siedź cicho, dobrze, że będzie kilku rozdziałowe, więcej dni z czytaniem czegoś. ^^
OdpowiedzUsuńPfffffffffffffffffffffffffffffffff... Poleciała sobie... Be Padmuś, przez to nie może być Anidali. :(
Lucy jest ruda... Ja też będę... Ale shhhhhhhh to tajemnica... *marzyciel*
Niemy Jedi? Niemy Jedi?! NIEMY JEDI?! Jakby Anakin był niemy to by nie był Anakinem. Chociaż bez gadania też by mógł dać radę. W końcu Annieś (WON, MAM PRAWA AUTORSKIE GO TEGO ZDROBNIENIA, MOŻECIE TO SPRAWDZIĆ JESZCZE NA NK!!!!!) wszystko potrafi! ^^
Bum, bum, bum... Anakinie masz przesrane... Pomóc Ci zwiać? xD
"Wprawdzie miały się pojawiać dopiero po skończeniu #1 bloga o SW, no ale cóż" No ciekawe czyja to sprawka? *marzyciel* No co? Czemu patrzycie na mnie? *marzyciel*
Pffffffffffff... A ten dziad myślał, że znów będzie miał władzę nad Anakinem... Pffffffffffffffffffffffffffffffff... NIE TA BAJKA, KOLEŚ!
Dobra, the end.
MTFBWY. :* <3
Pierwsza. ^^ Twój kot na mnie miauczy. :<
UsuńPadme, no co ty go tu zostawiasz? Gfrtlpfhtutfu! No foch normalnie no! Tak nie można! No foch forever do puki nie wrócisz! No to jest chamstwo!
OdpowiedzUsuńO nie, nie, nie! Spanie bez Padme, to nie spanie! Może Ci się wydawać, że to wspaniałe, ale z Padme lepiej :> W dodatku wiadomo po czym xDD Dobra nie piszę o tym. Być może jest tu zbyt młoda widownia xD *odezwała się ta, co jest jedną z najmłodszych*
"...podchodzącego zapewne pod ideał wielu kobiet." FGHJKAHGDFGSJKSGVSBANJHDG... JARAM SIĘ TYM ZDANIEM xDDD Srututututu... ale hola, hola panie! Trzeba znać jego wnętrze ;) Tak łatwo nie ma! Co wy myślicie, że on tylko na zewnątrz jest idealny? A zresztą... NIE MYŚLCIE WGL! PADME MIAŁA GO PIERWSZA! Soł sorry, lepiej pasują do siebie i wgl ich miłość jest epicka ^-^
Stary gniocie z kryzysem wieku średniego Ty się odwal od Mojego Mistrz -.- Ja wiem, że mu zazdrościsz Padawanki, ja wiem :3 XD Nie no dobra. Jaja se robię xD Odwal się od niego!
No bez jaj! Co wy robicie?! KTOŚ MNIE MA ZASTĄPIĆ?! FOCH FOREVER! JESTEŚCIE ZWOLNIENI! A TERAZ ODDAWAĆ MIECZA! -______-
Założyli się? xD Niech od razu w pokera zagrają xD Chyba, że wolą remika, ale to ich gust xD
Rozdział boski, fantastyczny, niesamowity i wgl. Ale nigdy nie pogodzę się z faktem, że ktoś mnie zastąpił ;-;
Niech Moc będzie z Tobą ♥
Zrobiłaś ze mnie rudego prawie rolnika! Giń w Tartarze, niech Azazel Cię zaspami, a koty zjedzą Twoje ciało! Czuj gniew Nocnego Łowcy i całego Clave! A teraz jeszcze nie mogę hejcić... Jesteś złym Przyziemnym padawanie! Piszę ci komentarz z niemieckiego, doceń to i nie czepiaj się błędów. Także ten.... A z Ahsoką to co? No tłumacz się.... A i wies co? Teraz będę wkurwiać Anakina. Lucy, Lucyfer, Lucyjanek do usług. Sebastian, a nawet ich obu pada przedemną na kolana! *^* Anakin, leniu pierdolony wstawaj albo poszczuję kaczkami! Boi sie ich dwójka najlepszych Nefilim tych i zeszłych czasów, masz przesrane!
OdpowiedzUsuńJestem zła, wiem ^-^
Co tu jeszcze.... Yoda hazardzista! To jest jedynie pidła intryga, która ma na celu wrobienie Anakina w padawana! Zgłaszam to do prokuratury!
Halo? Policja? Proszę przyjechać na bloggera.
Heh, koniec bo muszę jeszcze mieć baterię na pisanie moich ff w autobusie xD
Kochasz mnie, wiem ^-^
The end.
Luce out.
W imię Razjela,
Lucy.
No i już mi sie podoba :) czuje że to będzie ciekawe. inny parawan to zawsze coś nowego :D liczę że niedługo pojawią się następne rozdziały bo kończy mi się Gra o Tron i nie ma co oglądać xD
OdpowiedzUsuńRany, to było świetne. Nowy padawan, powiadasz? No, ciekawe, bardzo ciekawe, Mistrzu. Czemu nie ma tu Ahsoki? Why? No chyba, że masz jakieś plany, co do niej.
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział? Nie mam co czytać!
Nie lubię pisać długich komentarzy, idę dalej smarować rozdział.
Niech Moc będzie z Tobą!